Każdy, kto spróbował samodzielnego tworzenia perfum, intuicyjnie wyczuwa, że w porównaniu do dokonań znanych producentów jego dziełu czegoś brakuje. Po dłuższych poszukiwaniach i głębszej analizie, perfumiarz-amator najczęściej dochodzi do wniosku, że ta różnica polega na używaniu przez zawodowców tak zwanych captive molecules – tajemniczych składników zarezerwowanych wyłącznie dla “swoich” perfumiarzy i niedostępnych na rynku detalicznym.
Uchylmy rąbek tajemnicy i choć przez chwilę zerknijmy na te niezwykłe perfumeryjne materiały.
Jeśli pamiętacie artykuł o największych producentach substancji zapachowych, tych naprawdę największych było pięciu: Givaudan, Firmenich, IFF, Symrise i Takasago. Artykuł pisałem w roku 2017 posługując się danymi z 2016 roku. W latach 2017-2018 Givaudan nadal budowało mocną pierwszą pozycję, czyniąc ją nieosiągalną dla konkurentów, natomiast najciekawsze rzeczy odbywały się w walce o pozostałe cztery miejsca. W tych latach Takasago mocno straciło spadając aż na siódme miejsce (tak naprawdę, to konkurencja przebiła stojącą w miejscu japońską firmę), a najbardziej zażarta bitwa toczyła się pomiędzy Firmenich, IFF oraz Symrise, w której żaden z konkurentów nie chciał ustąpić.
Koniec końców, w roku 2020 mamy dwóch remisujących i jednego wygranego:
W danej chwili bezwarunkowych numerem jeden na świecie jest szwajcarski koncern Givaudan, na drugie miejsce niespodziewanie wskoczył gigant ze Stanów IFF, a trzecie-czwarte miejsca dzielą niemieckie firmy Firmenich oraz Symrise.
To właśnie te korporacje tworzą nowoczesne składniki zapachowe, a jednocześnie, jako szare eminencje perfumowego świata, kształtują nasze gusty oraz rynek dostępnych pachnideł, ponieważ większość domów perfumeryjnych, może za wyjątkiem Chanel, Hermes, Caron, już od dawna nie posiada swoich własnych perfumiarzy.
Woli zlecać tworzenie kompozycji perfumowych zawodowcom z branży chemicznej, którzy mają wiedzę w zakresie chromatografii poszczególnych zapachów, ich komplementarności, właściwości. A także, mających dostęp do captive molecules (inaczej: captive odorants).
Captivy mają miejsce w procesie tworzenia perfum przede wszystkim jako zabezpieczenie producenta przed odtwarzaniem zapachu przez konkurencję: innych producentów, zlecających domów perfumowych oraz przeróżnych amatorów, którzy wolą sami coś skomponować zamiast grzecznie pójść do sieciówki i kupić to, co im się podpowie 😀
Każdy producent dysponuje składnikami, które są tanie i znajdują się w swobodnym obrocie na rynku substancji. Droższymi, które po prostu nie opłaca się kupować, łatwiej zamówić je w składzie już gotowej kompozycji zapachowej. Cativy natomiast są patentowane i przez dziesięciolecia ukrywane w laboratoriach producentów, chroniących swoje najcenniejsze dzieła na wszelkie możliwe sposoby.
Oznacza to tyle, że jeśli nawet takiego perfumiarza-amatora lub innego konkurenta stać na analizę chromatograficzną, a delikwent potrafi ją poprawnie przeanalizować i zinterpretować, to niektórych pików graficzne nie zdoła zrozumieć. Tymczasem to właśnie one będą stanowić o niepowtarzalności i wyjątkowości aromatu.
Kiedy wymyślamy nową syntetyczną cząsteczkę, najpierw trzymamy ją tylko do użytku przez naszych własnych perfumiarzy – zdradza jeden z dyrektorów Givaudan – są to tak zwane “captive”. Nasi perfumiarze muszą się z nimi najpierw pobawić. Ich “oswojenie” zajmuje sporo czasu, zanim perfumiarze znajdą najlepsze sposoby używania tych składników, zarówno osobno, jak i w akordach. Dotyczy to zwłaszcza mocnych materiałów, gdy ich stosowanie w zapachach nie zawsze jest łatwe. W tym celu tworzy się bazy, które są znacznie łatwiejsze w użyciu.
Jako przykład, można przyjrzeć się bazie Dewfruit zbudowanej na captivie Neocaspiren, który ma wyjątkowo silny zapach czarnej porzeczki. Używanie tak silnego zapachu 30 lat temu było nie do pomyślenia, ale teraz perfumiarze po prostu używają bazy Dewfruit lub stosują składnik w bardzo małej dawce.
W zasadzie stosowanie captivów jest jak gotowanie z użyciem trufli i homarów. W rękach doświadczonego kucharza stają się elementem wyszukanej bardzo ekskluzywnej kuchni. A w rękach amatora…
W każdym razie, jestem subskrybentem różnych producentów i dostawców materiałów zapachowych. Dziś otrzymałem wspaniałą wiadomość, że już wkrótce na rynek trafią captivy, które ukrywano przez ponad 20 lat.
Jednym z nich jest ozonowo-morski, bardzo świeży i aldehydowy składnik Cascalone. Można by rzec, że jest to damska wersja bardzo znanego, niegdyś także captivnego, Calone. Pachnie słonawo morzem, Cascalone jest jednak zdecydowanie bardziej słodki oraz pozbawiony mszysto-wodorostowego zabarwienia znanego z Calone. Jego zapach najlepiej sobie wyobrazić jako słony karmel na tle morza. Jest dobrze wyczuwalny w perfumach Calvin Klein Deep Euphoria.
Wydaje mi się, że Cascalone stanie się składnikiem sercowo-bazowym, gdyż z jednej strony jest bardzo mocny (zalecane użycie na poziomie 0,5%) oraz jego trwałość jest wprost zabójcza – wynosi ponoć 2 tygodnie, z innej strony jest to składnik transparentny, dość gładki i uniwersalny.
Drugi wart uwagi captive to słynna baza Dreamwood od Firmenich inspirowana zapachem sandału mysorskiego, bardzo delikatnego, z przodującym profilem kremowym. Firmenich, mając różne wariacje baz sandałowych, na przykład Mysore Wood Base, tym razem oświadcza, że nowa baza jest w 100% wykonana ze składników naturalnych.
Po sukcesach Clearwood w 2014, Ambrox Super w 2016 oraz Z-11 w roku 2018 liczymy, że Dreamwood w roku 2020 także odniesie sukces.
Te poprzednie captivy już były w naszej sprzedaży, teraz chyba warto przetestować nowe.
Co o tym myślicie?
Są chętni?
Ciekawy artykuł 🙂 Wydaje mi się, że taką captive molecule jest też akigalawood, molekuła użyta poraz pierwszy przez perfumiarzy z Givaudan w perfumach MIu Miu, ponieważ nigdzie nie można jej kupić 😀 .
Akigalawood… zrobiłem sam 😀 Powąchałem, potestowałem i już nie pamiętam co dalej: wylałem czy komuś dałem. A może gdzieś leży w piwnicy 🙂 Sam w sobie Akigalawood (w zasadzie, jak każdy captive!) nie jest jakoś tam szczególnie wyjątkowy. Jest to bardziej bogata i głębsza wersja paczuli dobrej jakości.
W zasadzie, mógłbym spróbować zrobić go ponownie, tylko to zajmie co najmniej pół roku. Problem jest jednak następujący: nie będę mógł używać nazwy Akigalawood. Ten składnik, jak każdy captive, jest opatentowany i prawnie chroniony. Nie mogę sam sobie go stworzyć i sprzedawać. Jak potencjalni chętni dowiedzą się, że mam właśnie Akigalawood, skoro nazwa będzie inna?
Od razu zaciekawiło mnie czemu aż pół roku zajmuje zrobienie czegoś takiego, skoro to jest tylko bardziej bogata wersja paczuli 😀 W sumie czas dojrzewania składników, kompozycji jest ciekawym i obszernym tematem..
Nie, może źle się wyraziłem. Chodziło mi o podobieństwo zapachów, kiedy mówiłem o bogatej paczuli. Proces dojrzewania Akigalawood trwa od 2 do 6 miesięcy.