Pachnące Kaszuby

10-11 maja pogoda na Pomorzu w końcu zaczęła odpowiadać datom, które pokazuje kalendarz, a to oznaczało, że nadeszła pora, by wybrać się do pachnącego kaszubskiego lasu.

Jego aromat jest niewiarygodny!
Bardzo złożony, wielowymiarowy, głęboki. Z wieloma ukrytymi nutami.
Spróbujmy odnaleźć najciekawsze.

Rozmawialiśmy niedawno o kaszubskim mchu. Jest dosłownie wszędzie: na pniach, korze, gałązkach, a nawet na leśnym podłożu!

Główny zapach lasu, jego akord przewodni, pochodzi od Evernia Prunastri powszechnie nazywanej mchem dębowym.

Właściwego mchu także jest pod dostatkiem…

…lecz on praktycznie nie pachnie.

Inaczej wygląda połączenie mchu i uroczego leśnego bagienka. Tutaj czuć aromat spróchniałego drewna, wody, ziemi. Zapach budzącej się przyrody!

Tak mech bagienny wygląda z bliska:

Zieleń! Wszędzie dużo zieleni. Na leśnej brązowej pojesiennej ściółce także pojawiają się zielone akcenty.

Ściółka przypomina zapach paczuli: ziemia, zgniłe liście, drewno.

W kaszubskim lesie rośnie niezwykła daglezja. Jej igiełki pachną dobrą wodą kolońską z nutami grejpfruta, cytryny, pomarańczy, limonki.

Dość zaskakująco pachnie młody modrzew.
Jest to połączenie mydła, cytrusów, ziół i iglaków.
Kaszuby potrafią sprawić niespodziankę! Zapach modrzewia bardzo przypomina akord główny Drakkar Noir.

No i oczywiście, zapach wody.
Kaszuby bez jezior są niewyobrażalne.

Słoneczne promienie skaczą po falach i przenikają niebieską toń, skąd wydobywa się zapach trawy i wodorostów.

No i ostatni akcent dzisiejszego zapachowego spaceru – stuletnie sosny, z których zapach wydostaje się poprzez igły, kapiącą z nacięć żywicę oraz z mchu, glonów i porostów mieszkających po sąsiedzku na sosnowym pniu.

A jak pachnie Wasza okolica?

2 komentarze

  1. Niegdyś co roku latem jeździłem nad jezioro Wdzydzkie (ew. Jelenie, Radolne – są połączone). Jeziora te otoczone są przez sosnowy las, w którym można znaleźć sporo jałowca. Zawsze uwielbiałem zapach tego lasu rozgrzanego przez mocne, lipcowe słońce. Można było wówczas poczuć zarówno sosnową żywicę, jak i opadłe już sosnowe szpilki, choć kiedy te same rzeczy wącha się osobno, to już nie to samo! Kiedy zawiewało znad jeziora, ten zapach mieszał się z zapachami jeziornej wody i wówczas powstawała mieszanka, dla której warto było wracać co roku. Wydawałoby się, że to doświadczenie można przeżyć tylko w takim rozgrzanym lesie nad jeziorem, a mimo wszystko, kiedy mieszam Cashmeran, Exaltolide, Musk-T, frankincense i alfa-pinen z nutką Calone i mchu dębowego, to efekt nieco mi ten las przypomina. Jednocześnie tanio i bezcennie.

    • Mateusz, dziękuję Ci bardzo za komentarz. Czuję to samo kiedy jestem we Wdzydzach! Uwielbiam to połączenie zapachu jezior i lasu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.