Dekoracje
Zrobiłem jak obiecałem.
Nie używając piżmowego tła, stworzono dekoracje w stylu ambrowym. W tym celu połączyłem Iso E Super, Ambroxan oraz Z11. Ten ostatni składnik naprawdę potrafi czynić cuda. Suchy, drzewny, słony i balsamiczny klimat zmienił nie do poznania w słodkawą mieniącą się słonecznymi ciepłymi kolorami morską plażę.
Chyba dobrze to wszystko poskładałem, ponieważ zapach, prawie niewyczuwalny na początku, powoli rozkwita w ciągu 4 godzin, po czym następuje nagła eksplozja! Aromat bazowy z ciężkimi molekułami staje się bardzo wyczuwalny, intensywny. Po szóstej godzinie emocje nagle opadają, a zapach powoli ustaje i wygasza się przez kolejne 3-4 godziny. Niezły wynik!
Jako przejście zastosowałem dwie kombinacje: Vetiveryl + Vetival oraz sam Vetiveryl. Dałem bardzo małą ilość i prawdę powiedziawszy wyniki są takie sobie. Oba składniki mają w sobie dużą porcję “korzenności”, a to oznacza pojawienie się nut pudrowych w bazie i sercu. Nie wiem, czy są one potrzebne w tym zapachu. Może zostawię sam Vetiveryl, a pudrowość nazwę marketingowo “nutami welwetowymi” 😀
Scenariusz pierwszy: Bursztyn
Gdybym kręcił film dla jednego widza (czyli siebie), zatrudniłbym jedynego aktora – Brada Pitta, a wszystkich pozostałych bym zrugał i odesłał się szkolić 🙂
Jak on gra! Raz jako mnich z zabytkowego kościoła gdzieś na południu Francji, zaraz potem przemieni się w sosnową smołę i ścieka powoli po młodej korze. Na pożegnanie zaś stanie się drobny i prawie niewidoczny – zamieni się w kredę rozsypaną gęsto po plaży.
A jednak coś czuję, że taki zapach nie przypadnie do gustu osobie nieprzygotowanej. Tak więc muszę się zastanowić, kogo jeszcze zatrudnić do ról drugoplanowych. Mamy już na oku niezawodną Hedione. Poszukujemy kolejnych talentów.
Scenariusz 2: Amber-gris
Baza morska nie przeszła prób; zupełnie pogubiła się na planie, biedaczysko. Próbowała grać jakieś ryby, lecz słabo jej to wychodziło.
A wczoraj razem z Renifer Lopez oglądaliśmy próby aktorstwa Kephalis. Wychodzi na to, że trzeba zatrudnić aktorzynę. Nie podoba mi się jego kowbojski styl, lecz co tam. Damy mu do pary czarny różowo-owocowo-bez-winogron charakter, femme fatale Damascone, może coś z ciekawego zagrają.
Mam taki sprytny plan zaprezentować producentom ten drugi film, a kiedy każą mi się wynosić – pokażę pierwszy. Monodramat z Brad Pittem wyda się wtedy ciekawym filmem akcji w porównaniu ze skórzano-zwierzęco-tytoniowym hardcorem kephalisowo-damasconowym. 😀
Trzeci scenariusz odpadł jako nieciekawy dla wymagających widzów.
Ok, scenariusze dopięte, dekoracje rozstawione, główni aktorzy dobrani.
Czas na kręcenie filmu!
Nie skreślałabym trzeciego scenariusza 🙂 zwłaszcza że pozostałe dwa są wymagające, każdy na inny sposób. A jak producenci każą Ci się wynieść również z pierwszym? 😉 Dla mnie brzmi świetnie, smoła sosnowa, kreda, stary kościół, przyznasz jednak, że nie jest to popularna kompozycja zapachowa 🙂
Hedione ma delikatną strukturę. Pachnie jaśminem, z podtonem cytryny i czystej skóry, prosto spod prysznica. Posiada kobiece pierwiastki. Bardzo wdzięczna molekuła.
Cieszę się, że dzięki Vetiverowi mogłem ją poznać.
Hedione pachnie dokładnie tak, jak opisał Aleksander.
Tę molekułę wykorzystuje się obecnie praktycznie we wszystkich perfumach!
Po pierwsze, z powodu jej funkcji blendera – doskonale nadaje się do łączenia różnego typu nut i akordów.
Po drugie, do nadania jasności, przejrzystości ciemniejszym tonom.
Po trzecie, do “wyprowadzania” bazowych nut w serce aromatu.
Po czwarte, do “wypełniania” pustek oraz szlifowania nierówności.
Ostatnio przeczytałem, że niektórzy nawet posługują się Hedione do rozpuszczania żywic oraz substancji krystalicznych!
Jednym słowem, bardzo uniwersalna molekuła.
Podsumowując, hedione to szwajcarski zegarek wśród molekuł : )