Robimy Black Afgano i Fetish… oraz inne znane perfumy

Tu i teraz!

To na następną analizę proponuję Roja Fetish pour homme (parfum) – komentarz na blogu
Czy jesteś w stanie rozbić na poszczególne molekuły Black Afgano? – pytanie prywatne

Wyjaśnijmy sobie kilka rzeczy.
Żeby nie było między nami żadnych niedomówień.

Nie prowadzę sklepu. Perfumecraft jest blogiem dla ludzi, którzy interesują się światem zapachów i postanowili wypróbować swoje siły w samodzielnym ich tworzeniu. Ten blog jest przeznaczony dla Twórców. Nie sprzedaję składników, tylko się nimi dzielę. Normalny sprzedawca prowadzący profesjonalny sklep powinien wystawić wszystkie dostępne molekuły na wirtualne półki i zacząć naganiać kupujących. Jak najwięcej! Jak najdrożej!

Ja natomiast specjalnie nie wystawiam nic na półki, dopóki nie zapoznamy się z podstawowymi puzzlami naszej olfaktorycznej układanki. Mam dostęp do około 200 (może więcej) składników syntetycznych i około 50 naturalnych. Wśród nich także do captive, jakich nie ma na rynku dla zwykłych odbiorców. Czy nie będzie tak, że rzucicie się na nie, wydacie dużo pieniędzy, po czym spotka Was rozczarowanie, że nie takich zapachów oczekiwaliście? Wiem, że właśnie tak się stanie. Wiecie, skąd to wiem?
Bo sam tak robiłem 😀
Obiecuję jednak w najbliższym czasie rozbudować dział “Molekuły” i dodać najbardziej popularne składniki z cenami i opisami. Piszcie, jeśli coś Was zainteresuje.

Także dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniem.
A one podpowiadają mi, że niezbędny jest zrównoważony rozwój podstaw teoretycznych i praktycznych. Plan na najbliższy czas jest następujący:
– opisać podstawowe klasy aromatyczne
– stworzyć jeszcze parę zestawów praktycznych
– skompletować podstawową paletę teoretyczną i praktyczną (dokładnie, zrobię tak, że każdy chętny będzie mógł wybrać np. 5 dowolnych molekuł)
– zacząć tworzyć pierwsze akordy.

Ogólnie różnicę w naszych podejściach można obrazowo opisać w następujący sposób.
Postanowiliście nauczyć się grać na gitarze. Lektor wyciąga gitarę akustyczną do nauki i zaczyna pokazywać, że ta struna brzmi jak E, a ta jako G, a ta przedostatnia prawie najgrubsza to dźwięk A…
A Wy do lektora: facet, co ty mi tu pitu-pitu? Jakie ABC? Co to za gitara? Ja chcę grać!!! O tak:

Black Afgano lub Fetish na początek? Cóż, możecie spróbować, ja natomiast jestem pewien jak to się skończy.
Podrabianie lub odtwarzanie perfum, szczególnie tych skomplikowanych, to bardzo ryzykowne i niewdzięczne przedsięwzięcie. Nawet jeśli znacie dokładną formułę, prawdopodobnie nie uzbieracie absolutnie wszystkich składników. A nawet jeśli uzbieracie, to koszt będzie przeogromny. Pamiętajmy, że firmy produkujące perfumy kupują w dziesiątkach lub setkach litrów, a my w mililitrach.
Obecnie rozpatrujemy tylko najprostsze formuły z już poznanymi materiałami oraz z nikłym stopniem komplikacji ich praktycznego wykorzystania.

Czy jest zatem możliwość utworzenia zapachu podobnego do Waszych ulubionych perfum? Oczywiście, że tak!
Lecz zaczynać trzeba od prostszych rzeczy. Należy ustalić, co jest sercem, sednem ulubionego aromatu, jego motywem przewodnim. Zapisać wszystkie powstające skojarzenia. Następnie znaleźć i zapoznać się z molekułami, które budzą podobne skojarzenia. Potem należy stworzyć akord, który stanie się tematem wiodącym zapachu. Ten akord może jedynie przypominać zapach oryginalnych perfum, na których się wzorujecie. To może być ciekawy temat, skojarzenie lub nuta. Na przykład, podoba mi się akord wetywerowo-irysowy jak w Grey Vetiver. Biorę się więc za tworzenie właśnie takiego akordu, a nie za poszukiwanie dokładnej formuły.
Dalej rozbudowujemy powstały akord o nowe tematy i wymiary. Nasze perfumy mogą być lepsze od oryginału!

To nie jest żart.
Pomyślcie, taki profesjonalny perfumiarz jest ograniczony masą rzeczy.
Goni go czas, wydzwaniają klienci. Szef wywiera na nim presję i pokrzykuje czasami, że dobrane materiały są za drogie. Dzień w dzień taki nowoczesny perfumiarz siada przed komputerem i analizuje wykresy. Potem idzie niechętnie wąchać i dobierać aromaty do kolejnego proszku, mydła lub talku do pupci. Słowem, rutyna…
A my jesteśmy Twórcami. Malarzami zapachów. Nas nic nie ogranicza oprócz fantazji i chęci. Nawet pieniądze nie są tak istotne, jak w przypadku profesjonalistów. Oni ze swoim wiedzą, doświadczeniem i rutyną przeciwko nam, chętnym, zawziętym i twórczym…
Kto wygra?
Nie mam najmniejszych wątpliwości!..

4 komentarze

  1. Uśmiałam się przy Slashu 🙂 przyznam, że do tej pory gdy marzyłam o perfumach, które by mi się naprawdę spodobały, w myślach wrzucałam raczej ulubione składniki do jednego worka i wyobrażałam sobie, jak by to pachniało. Nie pomyślałam o wybraniu jakiegoś akordu. Hm. Muszę to przemyśleć 🙂

    • To jest podejście Nowej Szkoły (której jestem wielkim zwolennikiem). Wkrótce do tego dojdziemy. Opowiem o różnicach w starym i nowym podejściu.
      Na razie pomyślcie o tym, czym się różnią te dwa obrazy:
      PIERWSZY
      DRUGI

  2. Płaczę nad moim ukochanym L’Feu d’Issey Miyake… Tyle wspomnień, sentyment… Gdybym tylko potrafiła stworzyć perfum, który będzie jego wiernym odzwierciedleniem i równie długo trzymał się mojej skóry. Tak! Bo Ogień był stworzony dla mnie. Doskonale komponował się z moją skórą i trwał, trwał..nawet po kąpieli czułam ten zapach. Ehhh..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.